-Wyjeżdżałam z targowiska, nie spodziewając się, że napotkam przeszkodę. Nagle poczułam uderzenie – opona pękła. Musiałam zamówić lawetę – relacjonuje kierowca.
Przy wyjeździe z miejskiego targowiska w Mieszkowicach znajduje się wystający z ziemi pień drzewa. Ma około 40 cm wysokości i około 115 cm średnicy. Nie został oznakowany, nie jest zabezpieczony ani odgrodzony. Stoi tuż przy wyjeździe, w miejscu, gdzie samochody każdego dnia manewrują, ruszają i włączają się do ruchu na ruchliwej ulicy. Zamiast ułatwień – czeka na nich pułapka.
Wygląda niepozornie
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to tylko kawałek drewna – pozostałość po wycince. Jednak w praktyce stał się poważnym zagrożeniem dla kierowców, pasażerów i pieszych.
Ostatnia kolizja zakończyła się przebiciem opony, a nie był to pierwszy taki przypadek.
-Wyjeżdżałam z targowiska, nie spodziewając się, że napotkam przeszkodę. Nagle poczułam uderzenie – opona pękła. Musiałam zamówić lawetę.– relacjonuje kierowca.
Najbardziej niepokojące jest jednak to, że pień stoi w newralgicznym miejscu – tam, gdzie kierowcy skupiają się na włączeniu do ruchu.
-Wypada patrzeć na drogę, na pieszych, na inne samochody. A tu nagle pod kołami wyrasta pień. To cud, że nie doszło jeszcze do poważnego wypadku”– dodaje pani Ewa.
Pytania bez odpowiedzi
Dlaczego przez tyle czasu pień nie został usunięty?
Dlaczego nie został oznakowany, skoro wiadomo, że już wielokrotnie doprowadził do niebezpiecznych sytuacji?
Kto odpowiada za bezpieczeństwo kierowców korzystających z targowiska? Kto zapłaci za uszkodzenia aut?
To rażące zaniedbanie ze strony zarządcy terenu. Obowiązkiem miasta i osób odpowiedzialnych za infrastrukturę jest dbanie o bezpieczeństwo użytkowników. Wystający pień w miejscu publicznym, bez jakiegokolwiek oznaczenia, stanowi jawne lekceważenie tego obowiązku
Powtarzający się problem
Według relacji użytkowników targowiska, w ten sam pień wjechało już wiele samochodów. Kierowcy podkreślają, że przeszkoda znajduje się w newralgicznym miejscu – dokładnie przy wyjeździe, gdzie widoczność jest ograniczona przez ruch pieszych i inne pojazdy.
-Nie ma żadnej tablicy ostrzegawczej, żadnego pachołka. Nic. To pułapka, która czeka na każdego, kto akurat nie zna tego miejsca – mówi inny poszkodowany kierowca.
-To jakaś kpina. Wjechałem na to drzewo, myślałem, że urwałem podwozie. Jak można zostawić coś takiego na terenie miejskiego placu? – mówi pan Michał, kierowca.
Apel do gospodarza terenu
Czas działać! Odpowiedzialność za bezpieczeństwo spoczywa na władzach miasta i zarządcy targowiska.
Nie można pozostawiać tej sprawy bez reakcji. Targowisko jest miejscem codziennych spotkań, zakupów i wzmożonego ruchu. To przestrzeń publiczna, która powinna być bezpieczna dla wszystkich.
„Nie chcemy czekać, aż dojdzie do tragedii. Chcemy bezpiecznie wracać z zakupów do domów” – podkreślają mieszkańcy.
Napisz komentarz
Komentarze