Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 1 maja 2024 23:55
Reklama

Moja mama płakała i krzyczała z bólu. Oto jak nas potraktowano w jednym ze szpitali

Oto porównanie, jak traktuje się pacjentów w dwóch szpitalach. Dwa różne światy... Gdybyśmy wróciły z mamą do domu tak, jak nam kazali, to nie wiadomo jak mogłoby się to skończyć... Nawet nie chce o tym myśleć. Nie odpuszczę, aż nie poniosą odpowiedzialności. A prawdy się nie boję. Dla moich najbliższych poruszę niebo i ziemię - zapowiada zbulwersowana pani Kamila. Sprawą zainteresowała się redakcja igryfino, która poprosiła NFZ o interwencję.
Moja mama płakała i krzyczała z bólu. Oto jak nas potraktowano w jednym ze szpitali
Zdjęcie zrobione przez panią Kamilę
Oto jak sytuację relacjonuje pani Kamila:
 
Nigdy nie wylewam swojej złości publicznie, ale dzisiaj czuję, że muszę.
Cholera! Teraz już nawet Biedronki są otwarte w niedzielę, a do lekarza się nie dostaniesz!!!
Jest niedziela. Jeden z dwóch dni w tygodniu, który mam wolne od pracy. Dzień, który spędzamy razem z rodziną, przy obiedzie, na spacerze, a potem leżąc do góry brzuchem zwyczajnie nic nie robiąc.
 
Dzisiejsza niedziela była inna niż wszystkie.
 
Rano zastałam moją mamę wijącą się z bólu, silnego bólu brzucha. Zwiniętą w kłębek i z łzami w oczach. Kobieta, która nigdy nie skarży się na ból, a płaczącą widziałam ją może kilka razy w życiu. Krzyczała i płakała na zmianę. Wiedziałam, że jest źle.
 
Zaczęłyśmy od Nocnej i Świątecznej Opieki w Chojnie, dalej udałyśmy się do szpitala w Dębnie (wyobraźcie sobie mój entuzjazm, gdy o tym usłyszałam). Trudno, jedziemy. W wejściu przywitała nas ta kartka, którą jakiś niezadowolony pacjent opatrzył stosownym komentarzem (...).
Pani w okienku powiedziała tylko: tu jest numer, dzwońcie do lekarza. I tyle ją widziałyśmy.
 
Dzwonię. Zszedł starszy pan lekarz, który siedząc za biurkiem kazał mamie pokazać język. Na tej podstawie stwierdził problemy gastryczne. Zastrzyk w dupę, wziąć nospę, zmiana diety, pić dużo wody i te sprawy. Tak. Tak na odległość, nie dotykając brzucha, nie robiąc wyników, USG, nic!
W międzyczasie wybiegła pielęgniarka z krzykiem, po co my tu z mamą w ogóle przyjechałyśmy.
A ona ledwo stała na nogach, uwierzcie mi.
Padła ostra wymiana zdań, cytować nie będę. Wyszłyśmy szybciej niż weszłyśmy.
 
Dalej - kierunek Gorzów. Tam mama straciła świadomość. Zaopiekowano się nią, zrobiono wszystkie wyniki, USG, EKG. Bez żadnej łaski, bez żadnych dąsów.
Diagnoza? OSTRE ZAPALENIE TRZUSTKI!!
 
A te (...) z Dębna odesłały nas do domu!!
 
Reasumując - nie da się zepsuć opinii, która i tak już jest (...). Ja tak tego nie zostawię! - opowiada pani Kamila mieszkająca w gminie Cedynia.
 
-------------------------------------------
Od redakcji igryfino: Sprawę przedstawiliśmy dzisiaj rzecznikowi prasowemu NFZ Oddział w Szczecinie z prośbą o interwencję. Rozmawialiśmy także z Mariuszem Brychem, dyrektorem ds. lecznictwa w Szpitalu Powiatowym w Dębnie, który obiecał, że po otrzymaniu pisma od pacjentki lub członka jej rodziny, sytuację dokładnie wyjaśni.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama