Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 10:41
Reklama

Tajemnica „złotej barki” z okolic Chojny

Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o poszukiwaniach „złotego pociągu” w okolicach Wałbrzycha na Dolnym Śląsku. Był to swojego czasu bardzo gorący temat, rozpalający umysły wielu osób i mediów. Co jakiś czas pojawiały się i pojawiają się nadal nowe rewelacje w tej sprawie.
Tajemnica „złotej barki” z okolic Chojny
Raduń

Autor: domena publiczna

Jednak mało osób wie, że nasza chojeńska okolica również skrywa podobną, bardzo zagadkową historię. Są nią losy cennych zabytków i historycznych zbiorów, które trafiły w tę okolicę z bombardowanego Berlina. Skrzynie ze zbiorami w pobliże Chojny dotarły na pokładzie barki rzecznej, którą ja nazwałem na potrzeby tego artykułu „złotą barką”. Zacznijmy jednak tę historię od samego początku.

Jak cenne zbiory trafiły w okolice Chojny

W sierpniu 1944 roku sytuacja wojenna III Rzeszy była już bardzo niekorzystna. Na wschodzie armia sowiecka dotarła do linii Wisły. Natomiast na zachodzie trwały zacięte walki na terenie Francji i we Włoszech. Jednocześnie znacznie nasiliły się alianckie naloty na Niemcy i sam Berlin.

Niemieckie i berlińskie władze muzealne w tej sytuacji musiały zadbać o zabezpieczenie cennych zbiorów i zabytków. Uznano, że najlepszym rozwiązaniem będzie ewakuacja ich do mniejszych i niepozornych miejscowości, które nie będą raczej narażone na alianckie bombardowania. W ten sposób na miejsce ewakuacji, wybrano między innymi pałac w Raduniu w okolicach Chojny.

(Fot. Pałac w Raduniu przed wojną)

To, że cenne zbiory przewożone były do prywatnych pałaców i zamków nikogo w tych wojennych czasach nie dziwiło. Dodatkowym elementem, który zdecydował o wyborze tego miejsca było położenie pałacu tuż przy rzecznej przystani nad Odrą. Uznano bowiem, że transport drogowy byłby dość ryzykowny i trudny w wojennych warunkach. Dlatego zdecydowano się jak się wydaje w tej sytuacji na najbezpieczniejsze rozwiązanie czyli transport wodny.

Cenne skarby w Raduniu

19 sierpnia 1944 roku z Berlina wypłynęła „złota barka”, która zawierała ładunek głównie skrzyń o wadze ok. 200 ton. Po kilku dniach barka dotarła do Radunia. Tu pojawiły się jednak pewne problemy. Przystań okazała się zbyt mała jak na tak dużą barkę. Dlatego do rozładunku skrzyń wykorzystano mniejsze łodzie, które przewiozły ładunek z barki na przystań.

W ten sposób do pałacu w Raduniu trafiły cenne zabytki i historyczne zbiory z zagrożonego i często bombardowanego Berlina. 

(Fot. XVIII - wieczna skrzynia podróżna)

Wśród tych zabytków były między innymi: trzy ołtarze boczne z przełomu XV i XVI wieku, osiemnastowieczne skrzynie podróżne, kilka pięknie i bogato rzeźbionych szaf i toaletek. 

(Fot. XIX - wieczna szafa rzeźbiona)

Znalazł się tam również bogaty zbiór porcelany z willi w Wannsee.

(Fot. Willa w Wannsee. Obecnie miejsce pamięci. W latach 1941-1945 służyła za dom noclegowy dla formacji SS. W dniu 20. stycznia 1942 r. odbyła się tutaj konferencja podczas której osiągnięto porozumienie dotyczące deportacji i eksterminacji europejskich Żydów.)

W transporcie przywieziono także całą serię zabytkowych drzwi, kasetonów sufitowych i parkietów, które zdemontowano ze starych berlińskich domów. Schronienie w pałacu znalazły też różne wyroby drewniane i freski z Rode-Galerie der Alten Reichskanzlei (Starej Kancelarii Rzeszy). 

(Fot. Budynek Starej Kancelarii Rzeszy w Berlinie. Od 1795 pałac znajdował się w rękach polskiej rodziny magnackiej Radziwiłłów. Dlatego nazywany był „Pałacem Radziwiłłowskim”. W 1875 roku sprzedany został skarbowi państwa. Urządzono tam wtedy mieszkanie służbowe i pomieszczenia biurowo – administracyjne dla Kanclerza Rzeszy Niemieckiej. W 1938 roku tuż obok na życzenie Hitlera wybudowano Nową Kancelarię Rzeszy. W trakcie działań wojennych w maju 1945 roku oba budynki uległy zniszczeniu i rozebrano je ostatecznie w 1949 roku).

W pałacu złożono też między innymi krzesła i kołowroty z XVII/XVIIIw., sztandary cechowe i pudła z różnymi zbiorami. Były także obrazy, a wśród nich: portrety, akty, panoramy i ryciny. Oprócz tego w pałacu znajdowało się 246 skrzyń z książkami i 26 tomów akt z Głównego Urzędu Budownictwa z Berlina.

(Fot. XVII - wieczny kołowrót)

Naoczni świadkowie przekazywali, że jeszcze w grudniu 1944 roku wszystkie te artefakty znajdowały się nienaruszone w miejscu gdzie je złożono czyli w pałacu w Raduniu.

Co się stało z cennymi zabytkami  

Jednak na początku lutego 1945 roku sytuacja zdecydowanie się zmieniła. Nad Odrę dotarły pierwsze oddziały sowieckie. Niemiecki Wermacht próbując je zatrzymać, naprędce utworzył przyczółek mostowy Schwedt na wschodnim brzegu Odry. Z przyczółku wysiedlona została ludność cywilna nawet ta z małego Radunia. Do osady natomiast przybyli żołnierze niemieccy oraz Volkssturm. Niedaleko Radunia usytuowano bowiem działo przeciwlotnicze 88 mm Flack.                                                                                               

To prawdopodobnie wtedy doszło do pierwszych szkód wśród złożonych w pałacu zabytkowych artefaktów. Wałęsający się żołnierze najpewniej odkryli znajdujące się tam skrzynie. Można oczywiście jedynie przypuszczać, że tak właśnie było bo nie istnieją bezpośrednie przekazy i dokumenty, które świadczyłyby o tym co się z tymi przedmiotami właściwie stało. Raczej mało prawdopodobne jest aby zostały one wywiezione gdzieś w głąb Niemiec. 

Nie wykluczone, że żołnierze niemieccy, a później po zajęciu przyczółku żołnierze sowieccy część drewnianych, zabytkowych przedmiotów wykorzystali jako drewno opałowe. Pamiętać tutaj należy, że działania wojenne toczyły się w miesiącach zimowych. Inna teza zakłada, że w czasie przygotowań do ofensywy berlińskiej lub już nawet później skrzynie z artefaktami przejęli Rosjanie i wywieźli je w głąb ZSRR.

A jednak

W kwietniu front ruszył dalej w kierunku Berlina, a opuszczona osada i pałac pozostawione zostały bez żadnego nadzoru i opieki. Pałac niszczał i wystawiony był w tym czasie na pastwę różnej maści złodziei i szabrowników. Wydawałoby się niemożliwym aby cokolwiek w niezabezpieczonym pałacu mogło przetrwać, a jednak!

W maju 1945 roku teren ten przynajmniej teoretycznie znalazł się pod polską administracją. Przy Pełnomocnikach Rządu RP utworzono wydziały kultury i sztuki, których zadaniem było między innymi zabezpieczenie i zinwentaryzowanie ocalałych zbytków, przedmiotów i druków. Oczywiście zadania te wykonywano na miarę możliwości poszczególnych wydziałów. Dzięki temu w polskich archiwach zachował się pewien zapis informujący, że „W Raduniu znajduje się archiwum i biblioteka Markische Provinzional Musem in Berlin. Wszystko to złożone w wielkim nieładzie w starym zdewastowanym zamku w dzielnicy niezamieszkałej w skutek czego zabezpieczyć ich nie można.”

Nie wiadomo co się stało z tym archiwum i biblioteką. Można tylko przypuszczać, że część zbiorów z pałacu w Raduniu przetrwała wojenną zawieruchę i obecnie znajduje się w różnych instytucjach na terenie Polski.

Sam pałac w trakcie działań wojennych, wprawdzie został trafiony w wieżę pałacową pociskiem artyleryjskim, jednakże nie spowodowało to większych zniszczeń samego budynku, a co za tym idzie również zgromadzonych w nim wtedy przedmiotów.

Niestety, chociaż pałac przetrwał zawieruchę wojenną w jako takim stanie, to nie przetrwał powojennej rzeczywistości. Po przepięknym pałacu wybudowanym w 1877 roku przez ród von Freier, pozostały jedynie ruiny piwnic i duży park z XVIII w. 

(Fot. Ruiny kościoła w Raduniu)

Po wojnie w osadzie mieszkało kilka rodzin, a po zorganizowaniu w 1950 r. w Krzymowie PGR-u cała ludność Radunia przeniosła się do Krzymowa. Rozebrano potem wszystkie domy i obejścia gospodarcze, a z odzyskanych cegieł oraz materiałów wybudowano w Krzymowie mieszkania robotnicze. W późniejszych latach rozebrano i zdewastowano pałac oraz kościół. Budulec przeznaczono na prywatne domy, a gruz wykorzystano do umocnienia nawierzchni okolicznych dróg.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Stefan. 18.03.2024 20:21
Żadne domy żadne drogi tylko czas ruina mieszkancy palący drewnem z pałacu i domow Potem spychy i zgruzowane budynki pojechały na zabezpieczenie wału przeciwpowodziowego w Bielinku.Mieszkalem tam od 1959 roku

tok 18.07.2023 13:51
A skąd posiadacie takie ciekawe informacje?

gość 08.07.2023 23:11
Śmieszny artykuł. Trochę słyszałem. trochę się domyślam

Rysiek 07.07.2023 14:08
Dobre!

Henryk 06.07.2023 12:20
Pamiętam, że w roku 1960, gdy w naszym domu pojawił się mój szwagier, a ja byłem uczniem Szkoły Podstawowej w Chojnie opowiadał wile o tym zamku i zbiorach, które tam wewnątrz się walały. Prawdopodobnie tam znalazły się archiwa z Chojny, które po krótkim schronieniu w kaplicy św. Gertrudy, zostały przewiezione, ale dokąd, nie wiem. Potem ja byłem w Szczecinie przez 5 lat i uczyłem się w Liceum Pedagogicznym, następnie studia 5 lat i na tym się skończyło.

Moniek 08.07.2023 19:19
Podobno jakiś statek przypłynął po te materiały Odra.

Unita 05.07.2023 19:43
A może by tak podać źródło?

Reklama