Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 10 maja 2024 12:58
Reklama

Sprzyja nam szczęście i peryferyjne położenie. Ale bieda zagląda w oczy

Już ponad miesiąc zmagamy się z epidemią, a nie mamy sygnałów o tym, że wirus kogoś zaatakował w gminie Chojna czy Cedynia. Jeszcze… Na początku mieliśmy szczęście, a teraz dzięki ostrożności kontynuujemy dobrą passę. A tu proponuje się nam wybory…. Po epidemii koronawirusa idzie kryzys gospodarczy. Czeka nas - jak w trudnych okresach historycznych – krew, pot i łzy, ale na horyzoncie widać już przebłyski słońca.
Sprzyja nam szczęście i peryferyjne położenie. Ale bieda zagląda w oczy

Wiemy już, że u nas w kraju wirus pojawił się później niż w wielu innych państwach. To dało nam czas na lepsze przygotowanie się do epidemii i stanowcze działania na jej początkowym etapie. Wczesne zastosowanie środków zapewne pomogło spowolnić tempo rozprzestrzeniania się zakażenia. I tu należy się ukłon w stronę władz. Ale jeszcze nie osiągnęliśmy szczytu zachorowań w kraju. Na razie w powiecie mamy 24 potwierdzonych chorych. Na Ziemi Cedyńskiej jest dobrze, ale jak zaczniemy luzować ograniczenia, wzrośnie ryzyko zarażenia.

Gdzie te trumny? Traf peryferium

Ponad miesiąc temu pisałem, że przykłady z południa Europy pokazują, iż możemy mieć nawet kłopoty z grzebaniem zmarłych. Gdyby przyjąć śmiertelność na poziomie kilkunastu procent, jak liczone jest w Wielkiej Brytanii, to po uderzeniu koronawirusa w samej Cedyni mielibyśmy już 200 zgonów. W Chojnie odpowiednio tysiąc. A do tego na wsiach też około tyle. Dlaczego uniknęliśmy, przynajmniej na razie, scenariusza z Włoch, Hiszpanii czy Anglii? Przecież jako ludzie pogranicza mieliśmy intensywne kontakty z naszymi sąsiadami zza Odry. A w Berlinie, skąd wielu przyjeżdżało na nasze targowiska (wiadomo to po rejestracjach samochodów), też nie jest dobrze.

To dobitnie pokazuje, że mieszkamy na peryferiach. Nie podróżowaliśmy gremialnie do Chin, Włoch czy Hiszpanii. I za Kochanowskim możemy powtarzać: wsi spokojna... Po prostu sielanka… Drugi wniosek, że ci co z Berlina przyjeżdżali do nas na targowisko, to też nie klasa średnia, która często jeździ na wakacje i przywozi „niespodzianki”. Po kryzysie i w Niemczech będzie więcej biednych ludzi. To oni przyjadą na targowisko, aby zrobić tanie zakupy. Będziemy sobie jeszcze bardziej potrzebni. Kolejna sprawa to nasza spuścizna PRL. Wtedy zaczęto szczepić na gruźlicę i pierwsze badania wskazują, że taka populacja jest po prostu odporniejsza na koronawirusa. Ale to powoduje, że też bardziej zdatni jesteśmy na chorowanie bezobjawowe!

Mieliśmy szczęście, nie roztrwońmy tego!

Żyjmy w erze koronawirusa. Czy zapłacimy polityczną cenę?

Uczymy się żyć z pandemią, czyli inaczej, często bez pracy, z nowymi zajęciami i obowiązkami. Pogranicze koronawirus szczególnie dotknął. Wywrócił nasz dotychczasowy świat. Niektórzy z pracy już nie dostali czwartej tygodniówki. I długo nie dostaną. Ze sklepów wychodzimy z coraz mniejszą ilością zakupów.

Od czwartku musimy w miejscach publicznych zasłaniać usta i nos. W erze koronawirusa mamy teraz okres maseczkowy. Niestety niektórzy w związku z tym poczuli się śmielej, a maseczki to głównie efekt psychologiczny.

Zdaniem ministra Szumowskiego tradycyjne wybory z pójściem do urny najwcześniej mogą się odbyć za dwa lata. To dlaczego wybory uzupełniające w Cedyni – decyzją wojewody - planuje się za tydzień? Nas zagrożenia nie dotyczą? Jeśli sami o sobie nie zadbamy, to nikt tego nie zrobi. Warto jeszcze raz przemyśleć sprawę wycofania się któregoś z kandydatów…

Od poniedziałku będziemy mieli stopniowe zdejmowanie obostrzeń. Ale co ono nam da? To, że możemy wyjść do lasu? To raczej wycofanie się z niektórych bzdurnych przepisów. Od zwiększenia limitów osób w sklepach i kościołach nie przybędzie nam pieniędzy w portfelach.

Jaka przyszłość gospodarcza naszego pogranicza?

Skoro przedstawiłem opis tego co zaszło, następnie wyjaśniałem dlaczego tak się stało, to teraz czas na przewidywanie przyszłości w regionie, czyli prognozowanie. To zawsze potrzebne, bo tylko mając jako taką wizję, można planować.

Ale jak tu przewidzieć coś, co zmienia się i ma różny przebieg w różnych regionach? Na razie nie stosujemy u nas w kraju zasad, które dały dobre rezultaty w pewnych krajach. Robimy za mało testów. Nie wzmacniamy odpowiednio służby zdrowia. Nie wytworzyliśmy jeszcze niezawodnego systemu reakcji na pojawienie się chorych czy podejrzanych na covid-2019.

Premier przedstawił plan odmrażania gospodarki. Nie ma tam rzeczy dla nas najistotniejszej - o otwieraniu granic. I nie chodzi tu o podanie daty. Wystarczyłoby, żeby było określone, co musi się stać, aby mosty na Odrze znowu były w pełni otwarte. Nie wiemy też kiedy mogą ruszyć usługi.

Skoro premier nie wie, to jak możemy wróżyć my na pograniczu? I tu nie ma dobrej prognozy. Na logikę będzie bezpiecznie wtedy, gdy… będzie szczepionka.

Jeśli nawet przywrócony zostanie ruch przygraniczny, to rynek będzie bardzo wolno odzyskiwał klientów. Szykujmy się zatem na długi marsz.

Czekam spokojnie na kontakt z wirusem

Odzyskałem wolność. Już od kilku tygodni nie boję się, ale mam za to obawę. Jeszcze na początku tego roku dwa razy w tygodniu pływałem na basenie, a raz w tygodniu morsowałem w jeziorze. Nalała mi się woda do ucha. Użyłem specjalnego olejku do czyszczenia, które w konsekwencji zapchało mi ucho i dostałem zapalenia. Potem bolało mnie gardło, wreszcie zacząłem kaszleć, bo miałem prawdopodobnie zapalenie oskrzeli. Postanowiłem nie brać antybiotyków, tylko powoli sam „wylizać” się z choroby i nabyć odporności. I wtedy przyszedł do nas koronawirus. Pojawił się strach. Byłem przekonany, że jak „złapię kontakt”, to nie przeżyję.

Teraz jestem w dobrej formie. Przyjąłem do wiadomości, że większość z nas prędzej czy później zetknie się z wirusem. Lepiej jednak aby później i żeby służba zdrowia w razie potrzeby mogła wspomóc. Pamiętajmy, że każda słabsza forma, choćby niewyspanie, osłabienie alkoholem, przeziębienie zbliża nas do przegranej walki z koronawirusem. Ze statystyk dostępnych wnioskować można, że większość osób, które umierają z powodu zakażenia koronawirusem to seniorzy i pacjenci cierpiący na tzw. choroby współistniejące. Szczególnie ci z nas, którzy mają choroby sercowo-naczyniowe, nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, czy przewlekłą obturacyjną chorobę płuc albo chore nerki powinni szczególnie uważać.

Oby tylko doczekać szczepionki! Tylu ludzi pracuje, że za pewnik można przyjąć, że będzie.

akor

Towarzystwo Miłośników Ziemi Cedyńskiej

Ostatni nasz felieton z ery koronawirusa tu:

/artykul/2256,wielkanoc-to-czas-ladowania-akumulatorow-i-szykowania-sie-do-trudniejszych-czasow


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ość 23.04.2020 00:32
Spierajmy sie ale szanujmy zarazem.To ze dalismy sie zamknac w domach to dla naszych rodzicow i dziadkow w podziece za wychowanie.Madry narod nie wymaga zamykania sila tak jak w Hiszpani Wloszech Anglii i Niemczech.Choc raz madry Polak przed szkoda.Cala reszta tych antyszczepienkowcow plaskoziemcow i innych tych od teorii spiskowych jest madra zza monitora.Jak noe wierza w te tysiace trumien w Madrycie niech tam lecą i sprawdza.Ja wierzę bo moja rodzina tam jest.Od dwoch tygodni jedyne co moga to do sklepu ktpry jest 100 metrow od klatki.Jesli to nie wirustylko akcja lewactwa na swoich obywateli totez przechodzimy to lagodnie w porownaniu z tymi madrymi z zachodu.Spoleczenstwo mimo iz nie cale za PISem posluchalo rzadu i to ono do spolki z nim spowodowalo ze jeat jak jest...czyli dobrze Do rzadzenia trzeba miec jaja i ludzi kumatych.zmieni sie wiele na lepsze zobaczycie.Tym czasem w Paryzu malo wirusa wiec pala sie auta...o taka tradycja tych co to pouczaja innuch.Zdrowia ludzie.

Gość 21.04.2020 20:48
Ja wciaż nie mogę do końca wyostrzyć sobie obrazu, czym w istocie jest ta zaraza - jak człowiek patrzący przez lornetkę i kręcący pierścieniem soczewek... Czytam stale pewną prawicową stronę, która zamieszcza głosy na ten temat z dwóch stron - np.pewien profesor z Hamburga badający tam zmarłych na koronawirusa twierdzi że w tamtym regionie nikt wprost na covid nie zmarł, tylko zarażenie się było kroplą przelewającą czarę. Na Islandii zarażonych jest mniej więcej 50%, ale występują lekkie objawy. Z drugiej strony: w Hiszpanii i we Włoszech dziesiątki tysięcy ludzi zmarły, i to czasem młodych bez chorób towarzyszących. Przy pewnych danych covid to jak grypa, przy innych jak coś poważniejszego. I pamiętam zastanawiającą wypowiedź wirusologa Guta sprzed 3 tygodni, z programu w TVP Info, eksperta często obecnego w TVP:" Czasem obawiam się akcji przeciw covid-19, bo lek bywa gorszy od choroby, tzn. ludzie na co innego chorzy, zaniedbani, z odroczonymi operacjami, umierają".

poczekaj jeszcze trochę 22.04.2020 09:46
Dotknie śmierć twoją rodzinę to wtedy dogłębnie wyostrzą ci się wszystkie zmysły.

buczyna 22.04.2020 11:29
Nie strasz nie strasz. bo się zesr...

Mija 21.04.2020 14:19
Bieda bo granica zamknięta!

pamiętaj 21.04.2020 11:05
Andrzej jesli przez towje wybory ktos zachoruje i umrze bedziesz miał krew na recach!

no tak 21.04.2020 16:04
W niektórych przypadkach upór to zwykła głupota.

Wojtek 20.04.2020 14:01
W Widuchowej nie ma referendum w niedzielę to i u nas nie będzie.

???????? 20.04.2020 14:07
To dlaczego skoro jest jeden termin w Widuchowej i Cedyni nei ma tej samej decyzji?

Andrzej 20.04.2020 14:31
W sprawie referendum decyduje komisarz wyborczy, a za wybory uzupełniające odpowiada wojewoda.

R 20.04.2020 17:17
Uważam że powinien zrobić tak samo

jak to możliwe? 20.04.2020 09:47
Przez 1,5 miesiaca nie udało się zorganizować sprawnego systemu testowania i zbierania próbek ale sprawne wybory najpierw uzupełniające, apotem prezydenckie są możliwe?

Alko 19.04.2020 23:53
Alkohol to osłabia ale koronawirusa i dobrze dezynfekuje.

taaa 19.04.2020 21:30
Krew śmiertelników i łzy na pogrzebie!

Reklama
Reklama
Reklama